Jak w LM.
Dobry mecz. Naprawdę dobry mecz mogli oglądać kibice zgromadzeni przy hali MORiS w Chorzowie. Sztuczne światło, duże boisko no i … doping kibiców. Bęben „Niebieskich” poszedł w ruch, w rytm którego śpiewem do lepszej gry napędzali rodzice zawodników. Nasi nie byli gorsi i dołączyli do rywalizacji na boisku i trybunach. W takiej oprawie toczyła się sportowa walka na dobrym poziomie. W mecz Unia weszła bardzo dobrze i po kilku minutach objęliśmy prowadzenie. Nasze ataki napędzał Olaf Fidziński, który również finalizował większość akcji. Być może, a nawet na pewno powinien czasem poszukać kolegów, ale jego pewność siebie w tym meczu dawała nam korzyści. Zawodnicy Ruchu szybko otrząsnęli się po zaskakującym początku i zaczęli przeważać. Efektem było objęcie przez nich prowadzenia. Raz po raz to jedna, to druga drużyna mogła objąć prowadzenie, ale w naszej bramce dobrze spisywał się Olek Paluszkiewicz, a większość ataków przeciwnika rozbijał Czarek Sowa. W końcówce meczu swoją „torpedę” odpalił Franek „Ostry” Ostrowski i swoimi rajdami doprowadził do dwóch sytuacji strzeleckich. Strzelamy dwie bramki i wygrywamy na trudnym terenie. Brawa dla chłopców za odwagę przy rozgrywaniu piłki „od bramki” pod presją przeciwnika. Brawa dla rodziców za wsparcie.